sobota, 28 maja 2011

Czy wiesz wszystko o swoim aucie?

Autorem artykułu jest Ata



Obecnie każdy z nas porusza się samochodem, ale kto się zastanawia nad historią danej marki, nad ludźmi, którzy ją tworzyli, czym zajmowała się firma zanim zszedł z taśmy produkcyjnej pierwszsy samochód?

Szybki rozwój cywilizacji, w tym również przemysłu samochodowego spowodował, że aktualnie mało, kto zastanawia się jak było kiedyś? Aktualnie każdy kojarzy nazwę Audi, czy Peugeot z markami samochodów, ale niewielu ma pojęcie, co dokładnie oznaczają te nazwy, albo, kto założył firmę, kto miał największy wpływ na jej rozwój, jak wyglądały pierwsze modele samochodu albo, czym zajmowała się firma za nim rozpoczęła produkcję samochodów? Motomaniacy oczywiście wiedzą więcej niż można doczytać na stronach internetowych wielu serwisów informacyjnych, ale nawet te ogólne informacje są zaskakujące i zachęcają do dalszego pogłębiania literatury tematu. Jeśli poczytamy sobie, choć troszkę, na temat np. marki BMW, to dowiemy się, że firma istniej na rynku już prawie 100 lat, jednak jej początki wcale nie są związane z przemysłem motoryzacyjnym. W ciągu minionego wieku przedsiębiorstwo BMW zmieniło profil produkcji począwszy od lekkich samolotów i silników samolotowych, poprzez produkcję motocykli, aż w końcu samochody. Na linie produkcyjne firmy maiła wpływ również wojna, która spowodowała kolejną zmianę profilu produkcji przedsiębiorstwa i wymusiła na szefostwie firmy przymusowe zaangażowanie do pracy więźniów z Obozu Koncentracyjnego Dachau. W ciągu prawie wieku działalności firmy został tylko jeden element, który nie uległ zmianie – logo! Biało - niebieskie logo symbolizuje śmigła samolotu w ruchu i przetrwało do czasów współczesnych w prawie niezmienionej formie.

Ilu właścicieli Audi wie, co oznacza ta nazwa? Czy ktoś, stojąc na przykład w korku, zastanawia się, dlaczego symbolem spółki są cztery przecinające się pierścienie? Firma Audi została założona przez inżyniera Augusta Horcha, ale w nazwie firmy nie mógł on użyć swojego nazwiska. Dlatego przetłumaczył je na łacinę. Po paru latach działalności firmy do Audi przyłączyły się jeszcze trzy przedsiębiorstwa i tak powstała spółka, w której jest czterech udziałowców. Niektóre znane marki samochodów jak na przykład Ford i Citroen zawdzięczają swoje nazwy założycielom tych firm. Firmę Citroen założył młody inżynier, który podróżował między innymi po Polsce, gdzie miał okazję wizytować i zapoznać się z technologią kół zębatych w zakładach tekstylnych w Łodzi. Później, w latach 30 - tych zeszłego wieku, nadszedł wielki kryzys, który nie ominął również Citroena i firma została sprzedana Michelinowi.

Dziś wszyscy wiedzą, że Seat to firma pochodząca z Hiszpanii, ale ilu użytkowników Seata wie, gdzie powstała pierwsza fabryka? A kto się zastanawia, jak długo trzeba wyrabiać logo w świecie biznesu? Czyli, ile na przykład, lat ma lew stojący na dwóch łapach? Jest to symbol marki Peugeot, firmy założonej przez dwóch braci i dziedziczonej przez ich synów. Peugeot istnieje już od ponad 200 lat i początkowo firma zajmowała się produkcją narzędzi i przyborów ze stali do użytku codziennego? Czy każdy właściciel Peugeota wie, co oznaczają trzy cyfry na modelach aut marki? Tych i innych informacji można poszukać w wielu serwisach internetowych oraz poczytać na portalach społecznościowych.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 14 maja 2011

Różne techniki jazdy

Dziś chcę się podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat różnych technik jazdy w różnych krajach europejskich.

Ale na początek nasza polska technika „na skoczka”. Na pewno każdy się spotkał z kimś takim na drodze; gwałtowne przyśpieszanie, hamowanie, niespodziewane zmiany pasa ruchu. O braku sygnalizacji zamiaru zmiany pasa za pomocą kierunkowskazu, nie muszę chyba wspominać. Nie dość, że technika ta wzbudza co najmniej złość u innych kierowców, to co najśmieszniejsze, prawie wcale nie przynosi pożądanego efektu.
Wiele razy zdarzyło mi się być wyprzedzonym przez takiego „skoczka” w miejscu, gdzie nikomu by nawet nie przyszło na myśl rozpocząć manewr, a po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów, na pierwszych światłach w mieście staliśmy obok siebie. Jeśli wziąć pod uwagę ryzyko jakie niesie ze sobą taka jazda oraz zwiększone koszty eksploatacji, to naprawdę to się nie opłaca.
Pod tym względem jazda po drogach niemieckich, to prawdziwa „nuda”. Kierowcy są przewidywalni, a znaki drogowe tak ustawione i w takiej ilość, że jedzie się po prostu intuicyjnie. Za to Francuzi, o, to dopiero jest temat na dłuższe rozważania. Jazda przez kilka kilometrów po autostradzie za samochodem z włączonym kierunkowskazem pobudza do ciekawych przemyśleń. Oczywiście, jeśli jedzie prawym pasem, to na wszelki chyba wypadek, ma włączony lewy kierunkowskaz. I odwrotnie rzecz się ma jeśli taki ktoś jedzie lewym pasem i wcale nie zamierza zjechać na prawy mimo włączonego prawego kierunkowskazu. Po prostu, trzeba momentalnie zapomnieć o niemieckim ordnungu i wpuścić do mózgu ożywczy powiew swobody, inaczej trudno będzie poruszać się w tym kraju.
Np. czerwone światła. Piesi we Francji praktycznie nie zwracają na nie uwagi. Ktoś ze znajomych wyraził pogląd, że światła na przejściu są nie po to żeby ludzie się zatrzymywali, tylko żeby mieli świadomość, że przechodzą przez jezdnię.
Wyobraźcie sobie Państwo taką sytuację: skrzyżowanie ze światłami; dwa pasy ruchu; lewy do jazdy w lewo, prawy do jazdy na wprost i w prawo. Ja stoję w drugim rzędzie na prawym pasie. Przede mną dwa samochody, 1 na pasie lewym do jazdy w lewo, 2 na prawym do jazdy prosto lub w prawo. Po zmianie świateł na zielone, samochód 1 pojechał prosto natomiast samochód 2 skręcił w lewo.

Nikt nawet nie zatrąbił, tylko ja zbaraniałem. Ale nie próbuję przenosić takich praktyk na nasze krajowe poletko.

Podsumowując mój wniosek jest taki: nie krytykuj w czambuł innych, tylko najpierw spróbuj zrozumieć ich mentalność, a poradzisz sobie na każdej drodze.



Waldemar Krzykwa

wtorek, 10 maja 2011

Autoszyby: krótki przewodnik po historii

Autorem artykułu jest Jak Kowalski



Trudno wyobrazić sobie współczesny samochód bez jakiejkolwiek autoszyby. Natomiast pierwsze automobile nie posiadały ich w ogóle. Funkcję ochronną przed wiatrem i deszczem musiało pełnić ubranie kierowcy i pasażera. Oczy osłaniano goglami.

Pierwsze autoszyby wykonane były ze szkła używanego w oknach. Takie rozwiązanie okazało się nieszczęśliwe i niebezpieczne. Podczas wypadku autoszyby rozbijały się na duże ostre odłamki okaleczając, a nawet śmiertelnie raniąc pasażerów.

Nowe technologie

Zmianę przyniósł początek wieku XX kiedy to mniej więcej w tym samym czasie (lata 1904-1905) dwóch naukowców, Edouard Benedictus z Francji i John C. Wood z Wielkiej Brytanii, niezależnie od siebie, pracowali nad nowymi rodzajem szkła. Francuzowi zawdzięczamy szkło hartowane, Brytyjczykowi-laminowane, które szybko zaczęto produkować na skalę masową.

Pionierzy autoszyby

Wagę tych odkryć dla przemysłu samochodowego dostrzeżono i wykorzystano w tempie niemal błyskawicznym. Już w 1927 roku Henry Ford w swoich samochodach seryjnie montował autoszyby ze szkła laminowanego. Pierwsza na świecie gięta szyba czołowa powstała w 1934 roku i zamontowana była w modelu Imperial produkowanego przez Chryslera.

Bezpieczne autoszyby

Produkcja samochodów na masową skalę w pełni rozwinęła się w latach pięćdziesiątych XX wieku. Wtedy już każdy model był wyposażony w autoszyby boczne i tylne ze szkła hartowanego. Od tego momentu możemy mówić o rosnącym bezpieczeństwie pasażerów. Autoszyby ze szkła hartowanego wytrzymują nacisk wielu setek kilogramów, a gdy się rozbiją, rozpadają się na niewielkie, gładko zakończone odłamki.

Autoszyby stanowią niesłychanie ważny element konstrukcji pojazdu. Od nich zależy sztywność nadwozia. Przede wszystkim podporą systemu bezpieczeństwa samochodu. Dzięki technologii z początku wieku, w razie wypadku mamy większą szansę na przeżycie.

---

www.euroglas.com.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy kierowcy aut firmowych to piraci drogowi?

Autorem artykułu jest Damian Leszczyński



Zwykli kierowcy jeżdżą szybciej o ok. 10 km/h od tych, którzy prowadzą auta firmowe. Jeżdżą także bardziej niebezpiecznie - wynika z danych Flotis - systemu monitorującego zachowanie kierowców samochodów firmowych.

Dane z urządzeń GPS, umieszczonych w kilku tysiącach samochodów prywatnych i służbowych, potwierdzają, że kierowcy poruszający się pojazdami firmowymi jeżdżą bardziej płynnie - łagodniej hamują i przyspieszają. Dzięki temu ich jazda jest bezpieczniejsza i bardziej ekonomiczna niż zachowanie pozostałych uczestników ruchu drogowego.

Powyższe wnioski płyną z analizy zachowania kierowców w wybranych 50 miejscach na polskich drogach. Dobrze widoczne były różnice w zachowaniach kierowców np. przy fotoradarach. Na ok. 1 km/h przed urządzeniami kierowcy aut służbowych jeżdżą wolniej o 10 km/h na godzinę w porównaniu do kierowców samochodów prywatnych. W miejscach, w których radar stoi na zakręcie lub niedaleko skrzyżowania różnica jest jeszcze większa i wynosi niemal 20 km/h.

- To burzy wizerunek kierowców firmowych jako piratów drogowych, którzy jeżdżą za szybko i łamią przepisy - mówi Dawid Nowicki z firmy będącej operatorem systemu Flotis - Okazuje się, że zachowują się oni bezpieczniej od przeciętnych uczestników ruchu. Naszym zdaniem powoduje to nie tylko większe doświadczenie i znajomość dróg ale także świadomość, że ich zachowanie jest często monitorowane. Wiele firm posiada systemy, które informują osoby zarządzające flotą np. o przekraczaniu dozwolonych prędkości -dodaje.

Widać to zwłaszcza w miejscach, gdzie ograniczenie prędkości w pobliżu fotoradaru wynosi 70 km/h.



W takich przypadkach kierowcy samochodów służbowych zaczynają zwalniać wcześniej - na odcinku ok. 1 km redukują prędkość o 40 km/h. Tymczasem kierowcy samochodów prywatnych rozpoczynają hamowanie dopiero ok. 600-700 m od radaru i redukują prędkość średnio o 56 km/h. Warto podkreślić, że niezależnie od charakteru kierowcy pojazdy mijają radary najczęściej z prędkością 50 km/h. Dzieje się tak nawet jeśli ograniczenie prędkości pozwala na szybszą jazdę.

Analizie poddano ponad 500.000 tras zarejestrowanych przez dwa systemy monitorujące pojazdy. Systemy śledzą, przy wykorzystaniu technologii GPS/GPRS, ruch pojazdów poruszających się po polskich drogach. Informacje dotyczące zachowania kierowców samochodów służbowych pochodzą z systemu Flotis. Postępowanie osób prowadzących pojazdy prywatne zbadano dzięki danym z systemu Yanosik, który używany jest przez użytkowników dróg do wzajemnego ostrzegania się o niebezpieczeństwach.

---

Adrian Łaźniewski
dotPR


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 2 maja 2011

Autocasco - prawdy i mity

Autorem artykułu jest Magdaq

Autocasco - prawdy i mity

Dziś chciałbym napisać kilka zdań na temat ubezpieczenia autocasco, które bardzo często jest pomijane podczas wyboru pakietu ubezpieczeń komunikacyjnych. Najczęściej dlatego, że jest drogie, ponieważ zniżki należy zbierać oddzielnie z ubezpieczeniem OC.


Dlatego na ten typu ubezpieczenia jest odpuszczany w przypadku starszych aut i decydują się na nie tylko osoby kupujące nowy samochód lub te, które chcą wziąć kredyt - bardzo często AC jest warunkiem uzyskania takiego kredytu. Warto jednak zastanowić się nad zdecydowaniem się na ten typu ubezpieczenia, ponieważ bardzo często jest tak, że prędzej czy później, postanawiamy kupić nowy samochód. A jak wiadomo, każdy wypadek i nawet mała kolizja wiąże się z wysokimi kwotami naprawy. Wtedy jednak, gdy nie mamy zniżek AC, a nasz samochód jest drogi, zapłacimy za to ubezpieczenie bardzo dużą sumę pieniędzy. Dobrym rozwiązaniem jest więc wcześniejsze wykupienie AC wraz z samochodem, który się obecnie posiada, ponieważ zaczynają się nam naliczać zniżki. Jeśli kwota ubezpieczenia jest dla nas zbyt wysoka, możemy wybrać najniższy pakiet, na przykład mini AC, który zapewni tylko podstawową ochronę, ale sprawi, że będą płynąć zniżki. Kolejnym sposobem na rozpoczęcie naliczania zniżek jest ustanowienie współwłaścicielem samochodu rodzica, który zniżki już posiada. Z biegiem czasu, gdy będziemy współwłaścicielem takiego samochodu, wysokość AC będzie niższa z powodu właśnie tych zniżek. Bardzo często dochodzi do tak zwanego błędnego koła, które działa na zasadzie: nie kupuję autocasco, bo mnie na to nie stać, nie stać mnie, ponieważ nie mam zniżek za bezszkodową jazdę, a nie mam zniżek, ponieważ nie wykupuję ubezpieczenia AC. To nie ma żadnego sensu, dlatego lepiej, w końcu, zdecydować się na tę formę ubezpieczenia, bo paradoksalnie, możemy wiele zaoszczędzić, nie musząc płacić z własnej kieszeni za wszelkie szkody, które wyrządzimy. Jeśli myślisz, że jesteś dobrym kierowcą i nie grożą Ci żadne wypadki, zastanów się nad tym, czy inni kierowcy też są tacy. To, że Ty jeździsz bezbłędnie, nie znaczy, że kierowca na parkingu, który podczas parkowania porysuje Twój samochód, również. Zawsze, od kilkuset złotych do nawet kilku tysięcy, zostanie w kieszeni, ponieważ szkodę tę pokryje towarzystwo ubezpieczeń.

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.